Zimowy
sezon anime sponsoruje literka K jak Kontynuacje. Cóż, gdyby nie to, że
doczekaliśmy się dalszego ciągu kilku serii, nie miałabym czego oglądać, bo z
nowości zainteresowały mnie zaledwie dwa tytuły. Ale nie ma tego złego, co by
na dobre nie wyszło – po pierwsze, kontynuacje Kamisama Hajimemashita i JoJo,
że już o Durararze nie wspomnę, gwarantują udany sezon. Po drugie,
pozostało mi do oglądania całkiem sporo dwusezonowych anime, które zaczęły się
jesienią i wciąż trwają, więc nudzić się na pewno nie będę.
Jak
zwykle opisuję tylko pierwsze wrażenia z tych serii, które postanowiłam
oglądać. Pełną rozpiskę zimowego sezonu można odnaleźć między innymi tu.
Ansatsu Kyoushitsu
Opis:
W pewnej szkole jest sobie nie całkiem typowa klasa – utworzona została bowiem z
samych nieudaczników, którzy nie radzili sobie w nauce. Pewnego dnia do szkoły
przybywa nowy nauczyciel i postanawia zająć się nieszczęsną klasą E. Nie byłoby
w tym nic dziwnego, gdyby nowy belfer nie był ośmiornicopodobnym, superszybkim
i supersilnym kosmitą, który właśnie rozwalił Księżyc i chce to samo zrobić z
Ziemią... o ile nie powstrzymają go przed tym jego uczniowie.
Pierwsze wrażenie: Wiedziałam,
że ta seria będzie dziwna, ale nie spodziewałam się, że aż tak. W zapowiedziach
widniały informacje, że mamy do czynienia z anime nastawionym na komedię i
akcję, a dostaliśmy takie... w sumie nie wiadomo co. Mam bowiem przedziwne
wrażenie, że to będzie typowa, „podnosząca na duchu” seria z łopatologicznym
przesłaniem „choć jesteście nieudacznikami, odpowiedni nauczyciel-mentor sprawi,
że zabłyśniecie”. Z drugiej strony sam pomysł na klasę zabójców, próbującą za
wszelką cenę załatwić własnego belfra (bo nagrodę pieniężną za to można dostać),
który nic sobie nie robi z ich wysiłków, brzmi na tyle oryginalnie, że dam
szansę temu anime.
Po
pierwszym odcinku niewiele można powiedzieć o bohaterach – spośród postaci
wybił się tylko nasz (o ile się nie mylę) protagonista, który jest trapem. Cały
czas byłam przekonana, że Nagisa jest dziewczyną, z błędu zostałam wyprowadzona
dopiero mniej więcej w połowie odcinka. W każdym razie chłopak ma tendencje do
emo przemów, czym mojej sympatii nie wzbudził... W przeciwieństwie do
Koro-senseia, który pomimo swoich macek i wiecznie wyszczerzonej gęby jest
całkiem uroczy. A w dodatku głos podkłada mu Jun Fukuyama.
Death Parade
Opis: Po
śmierci ludzie idą do nieba lub do piekła. Jednak czasami trafiają do Queen
Decim, baru prowadzonego przez tajemniczego, białowłosego Decima. Ten zmusza
przybyszów, by wzięli udział w Death Game, w której stawką są ich życia. Gra
zawsze ujawnia prawdziwą naturę biorących w niej osób, a tajemniczy barman
decyduje, która z nich trafi do raju, a która zostanie potępiona.
Pierwsze wrażenie: Anime
jest rozwinięciem pomysłu z jednoodcinkowego Death Billiards, które
obejrzałam i które całkiem mi się spodobało. Jeśli chodzi o serię telewizyjną,
to już na pierwszy rzut oka przedstawia się nieźle – kreska jest naprawdę
ładna, a dbałość o detale (zwłaszcza jeśli przyjrzeć się uważniej wnętrzu Queen
Decim) wręcz zadziwia. Od razu widać, że to anime będzie niezwykle klimatyczną
i utrzymaną w poważniejszej tematyce serią.
Pierwszy
epizod podąża według tego samego schematu, co odcinek specjalny – dwoje osób
trafia do baru i musi wziąć udział w śmiertelnej grze. W pomysłowy sposób
ukazano reakcje ludzi na ekstremalną sytuację, w której się znaleźli, choć dramat
bohaterów nieco trącił telenowelą. Podobała mi się za to niejednoznaczność
zakończenia, które widz może różnie interpretować. Przyznam jednak, że bardziej
niż przybywający do baru ludzie zainteresowała mnie jego obsługa (zwłaszcza że
opening i ending sugerują, że tych osób pojawi się więcej).
Durarara!!x2 Shou
Opis: Pierwsza
część drugiego sezonu anime o wariatach z Ikebukuro.
Pierwsze wrażenie: Aaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwwwwwwwwww!
Wybaczcie
moją chaotyczną relację, ale jest to anime, na którego kontynuację czekałam z
nadzieją od lat i w końcu się doczekałam (choć i tak radość psuje nutka żalu,
że nie jest to kontynuacja siostrzanej serii Baccano). Już sam opening wzbudził we mnie tylko pozytywne uczucia
– być może piosenka nie jest jakoś szczególnie wybitna, ale taka durarararowa,
że od razu czuje się szalony klimat tego anime. Opening i ending sugerują też,
że w nowym sezonie pojawi się naprawdę wiele nowych postaci, co dodatkowo
zachęca do oglądania.
Pierwszy
odcinek jest w większości przypomnieniem co ważniejszych postaci, choć powoli
wprowadza także nowe wątki (jak choćby sprawę grasującego po Ikebukuro
mordercy). W każdym razie dobrze było znów zobaczyć moich ulubionych bohaterów.
Już zapomniałam, jak bardzo stęskniłam się za parszywą, wredną mordą Izayi,
bandą otaku z vana (swoją drogą, jak oni mogli sobie rąbnąć na drzwiach tę
irytującą siostrzyczkę z anime Mahouka
Koukou no Rettousei? Bezguście :P), nie mówiąc już o Celty i Shinrze,
których wątek nadal jest najbardziej uroczym wątkiem romantycznym w historii
anime.
Pierwszy
odcinek DRRR pozostawił po sobie niezwykle pozytywne wrażenia – jedyną
jego wadą jest to, że na następny trzeba czekać cały długi tydzień...
JoJo no Kimyou na
Bouken: Stardust Crusaders 2
Opis: Kontynuacja
drugiego sezonu JoJo, w którym dzielny Jotaro et consortes docierają wreszcie do Afryki, gdzie przyjdzie im się
zmierzyć z licznymi wrogami.
Pierwsze wrażenie:
Anime
jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego JoJo, czytaj: niewyrafinowanego
mordobicia ciąg dalszy. Jak zwykle jest groteskowo, zabawnie, chwilami niesmacznie,
a testosteron aż wycieka z ekranu. Jedyna zmiana polega na tym, że do drużyny
Jotaro dołącza Iggy – pies tak groteskowo ohydny, że przyznałam mu zaszczytne
pierwsze miejsce wśród obleśnych animowanych psowatych (pokonał nawet to
okropieństwo z Shiki, a to nie lada
zasługa). Wygląda na to, że seria dalej będzie podążać schematem jeden wróg na
dwa tygodnie – a ja tylko czekam, aż wreszcie pojawi się Dio, mój ulubiony
antagonista. Jedyne, co mnie rozczarowało, to opening i ending – wszystkie
poprzednie piosenki były dużo lepsze, więc dziwię się, że twórcom udało się tym
razem tak bardzo pojechać po bandzie.
Kamisama Hajimemashita◎
Opis: Dalszy
ciąg perypetii Nanami, zwykłej dziewczyny, która przypadkiem została bóstwem.
Pierwsze wrażenie: Pierwszy
sezon tego anime spodobał mi się tak bardzo, że sięgnęłam po mangę, by
dowiedzieć się, co będzie dalej. Wygląda na to, że tym razem twórcy skupią się
na adaptacji najlepszego wątku z całego komiksu, co niezwykle mnie cieszy. W
pierwszym odcinku uproszczono jednak nieco wydarzenia z pierwowzoru, pozbywając
się przy okazji jednej dość ciekawej postaci – ale mam nadzieję, że dzięki temu
uda się zrealizować całość wątku klątwy Tomoe, który – przynajmniej w mandze –
trwał dosyć długo.
Wielką
zaletą drugiego sezonu jest znaczna poprawa grafiki. Projekty postaci pozostały
takie same, ale animacja jest dużo lepszej jakości (choć dalej jest to poziom
shoujo, a nie wysokobudżetowego shounena). Z kolei opening i ending wykonuje ta
sama wokalistka co w pierwszej serii i choć są one utrzymane w tym samym
klimacie, to te poprzednie podobały mi się znacznie bardziej.
Tokyo Ghoul Season 2
Opis: Kontynuacja
anime Tokyo Ghoul.
Pierwsze wrażenie: Pierwszy
sezon Tokyo Ghoul okazał się wielkim rozczarowaniem – głównie ze względu na
urwane zakończenie, nierozwiązujące żadnego z wątków. Postanowiłam jednak dać
szansę kontynuacji, która ponoć ma fabularnie całkowicie odbiegać od mangi, no
ale skoro i tak ma nad nią czuwać sam autor, to może doczekamy się jakiegoś
sensownego rozwoju wypadków.
Seria
zaczyna się w momencie, kiedy skończyła się poprzednia, więc jeśli ktoś nie zna
pierwszego sezonu, nie ma szans zrozumieć, o co chodzi, bo zobaczy sam środek
konfliktu... Konfliktu, który ni grzeje oglądającego, ni ziębi, bo do odcinka
wrzucono fragmenty kilku różnych, losowych walk, przez co trudno jest nadążyć,
co się w ogóle dzieje. Chaos powoduje, że choć pojedynki były wizualnie
dopracowane, to nie mam pojęcia, co się właściwie stało w tym odcinku – poza
tym, że Kaneki nagle zmienił strony. Wychodzi więc na to, iż chłopakowi do
reszty odbiło... bo twórcy nie pokusili się choćby o jakiś monolog wewnętrzny,
by ukazać nam proces myślowy bohatera i umotywować jego decyzję. Mam nadzieję,
że doczekamy się jakichś wyjaśnień, bo to, co zobaczyłam na razie, nie nastraja
mnie zbyt optymistycznie do tej serii.